środa, 23 stycznia 2008

co z tym zrobić...


Pewnego razu -pod wieczór do jej chłopskiej zagrody zawitali jacyś obcy.Z gazety grudziądzkiej p.Kulerskiego.Są mili-proszą o wywiad.Zofia czuje sie tym skrepowana,zażenowana...Od gości dowiaduje się,że jej mąż-Bernard pochodzi gdzieś z odległego styku Kujaw i Wielkopolski,że rodzina kiedyś posługiwała się herbem...Ci chcą wiedzieć więcej,chcą szczegółów z życia,dopytują-jak to się stało-że dziś są pospolitą chłopską rodziną.Zosia nie potrafi sprostać ich pytaniom... Pyta swojego-sędziwego teścia.Ten niejako z obawą i zakłopotaniem,z wzruszeniem zaczyna swą opowieść.Myli jednak przeszłość z terazniejszością,miesza ludzi...Zosia tłumaczy cichutko gościom-że teść ma ponad osiemdziesiąt lat,że często zapomina,że potrzebuje opieki...tylko czasami jej pomaga w drobnych pracach;przy chlebie,obiedzie jakichs pracach przydomowych,że jego opowieści może prawdziwe,może nie...Ona obiecuje dowiedziec się czegoś więcej od Bernarda-jak wróci...Goście zostawiają pare gazet...tam seria o Polskich rodach na Pomorzu,na Ziemii Chełmińskiej ...Gazeta budzi dumę Polaków,tęsknotę za własnym krajem...rozbudza wolniutko nadzieje,że ta wojna może być jakimś odrodzeniem...Dla Zosi to nowy swiat,nowe wyzwanie...przypomina sobie-jak echo-ciche wspominki teścia-z przed lat...jakieś opowieści w jej domu o dawnych czasach...Wachania jej rodziców-co do ślubu z tym chłopakiem z Polskiego domu i pochodzącego z gdzieś z pod "ruskiej granicy"...ale co ją to wtedy obchodziło.Podobał jej sie wysoki,przystojny Bernard...I zaradny,pracowity i z morgami...Nigdy nie widziano go pijącego,palił tylko fajeczkę i rozważnie wypowiadał sądy o tym -co wokół...I tak jakoś spogladał tęsknie gdzięś ponad wszystkimi...i umiał wiersze...wprawdzie po polsku...ale co jej tam...tu wszyscy znali ten język....ona też...chociaż kończyła szkołe pruską w Lessen-w Łasinie.I był taki czas-nikt nie zwracał tu wielkiej uwagi na pary mieszane-liczyło się tylko morgi,zawód,wielkość warsztatu,konto...no i u młodych wzajemna-choćby sympatia...no i taka sama religia.To było-tu na Pomorzu przestrzegane.
Redaktorzy z Gazety zostawili jej herb...smieszne to i mało istotne-ale niech im tam.Przyjedzie Bernaś-bedzie czas powie co z tym...a teraz są ważniejsze sprawy.Jutro jest odstawa tytoniu do Grudziądza-jak to dowiezie ,jak jej odbiorą...a ztego powinien być dobry grosz... Niespodziewani goscie poszli...Zosia zamysliła sie.Ludzie mówią,że po wojnie bedzie tu Polska...MOŻE!!!Co jej tam-byle Bernaś cało wrócił-a reszta-z nim-bedzie jak Bóg da...

Brak komentarzy: