saga rodzinna ,opis wydarzen,taka mała próba rodzinnego eseju
wtorek, 25 marca 2008
KONIEC WRZEŚNIA....
Po wrześniowej katastrofie pozornie życie wraca do normy.Ale wszyscy wiedzą że czeka ich zły los.Zdjęcie obok przedstawia rodzinę i najbliższych krewnych pod koniec września 1939 roku.Widać sedziwego-bielusienkiego dziadka Bernarda-obok babulenkę Zosię,przed nimi syn Boleś i kolejno córka Zosia z Łasina,za nią Truda i niejako na drugim planie rodzina Maczkowskich i Brodtzkich-krewni Zosi-babci...Dzieci to Józef i Janina i inne-trudne dla mnie do zidentyfikowania...Na zdjeciu brak Alosia-w lagrze,zieciów Bernarda i Zofii -Gizinskiego-i Kiersteina...okaże się ze los pierwszego zakonczyl sie w Oświecimiu a drugiego-chyba straszniej-bo za kilka miesiecy bedzie swiadkiem mordowania przez gestapo dorastajacych synów...ale to już inna historia...Inspiratorem zdjęć-jak sie po latach dowiedziałem-była babcia Zosia-twierdziła bowiem,że przyszłe wnuczeta powinny choc ze zdjęć poznawać -jak proroczo mawiała-odchodzącą rodzinę.Ona wierzyła-że dzieci Bolesia,Alosia doczekają innego lepszego losu i kiedyś i ją i dziadka wspomną...NO I TAK NIEZDARNIE PRÓBUJĘ PRZYWOŁAĆ ICH CZAS I PAMIEĆ O NICH...Ta fotka-to ostatnie znane mi zdjęcie dziadków...do dziś widzę zadumę i ...łzy w oczach ojca jak patrzył na to zdjęcie...on już od września NIGDY RODZICÓW NIE ZOBACZYŁ...mozna sobie wyobrazić żal i tesknotę i rozpacz osiemnastolatka,trochę rozpieszczonego,wyrwanego przez obcych we wrogie ,obce i nie przyjazne środowisko...gdzie walczyło sie jakoś o przeżycie...
rzut zdjecia pokazuje-że w Potulicach istnieje pamiec tu spoczywajacych.Zdjecie w jakis sposób ilustruje obecną pamiec po zmarłych-tych co oparli sie germanizacji lub ich postawa była sprzeczna z ówczesnymi wymogami władz -po zajeciu Polski.Na pierwszym planie tablica z nazwiskiem Zofii-mijej babci.To mój niejako pierwszy materialny kontakt z nią-z realnym grobem.Boże dobry daj jej-i dziadkowi-prawdopodobnie spoczywajacemu w mogole zbiorowej-WIECZNY ODPOCZYNEK!!!
Aloś w czasie wojny-pod Kłajpedą
W czasie wojny -z litera P na białej szmatce.Zdjęcie robili Polacy w czasie wolnej niedzieli.Ojciec mowił,że ubranie wedrowało po wszystkich,bowiem robocze-absolutnie nie było fotogeniczne.To też jakieś dziwne-marynarka przyciasna.Ponieważ zdjecia przygotowywano do wysylki-nadrabiano miną,aby szczególnie rodziców zbytnio nie zasmucać swoją dolą.A buty-pożyczone od życzliwszego Niemca udawały jakąś normalność-a tym bardziej maskowały biedę i niedostatki.
statystyka
informacja o stronach www
Strony www beda aktualizowane,w miare pojawiania sie ciekawych..i dalej dojscie ...strona katolicka-poza walorami dydaktycznymi i ewangelicznymi-daje wejscie na portal wirtualnego wspominania zmarlych-o ktorych na bloggu...no i moja-powiedzialbym sentymentalna stronka-takie "filozoficzne"rozwazanka...
Blogg ten to moja proba przyblizenia dziejow rodziny-i sobie i synom.A przede wszystkim proba uratowania wiesci rodzinnych i rodzinnych powiastek i legend od zapomienia.Zdaje sobie sprawe,ze to jeszcze molo udolne pisarstwo-ale od czegos trzeba zaczynac.Ewentualne uwagi licznej rodziny-ktora byc moze tym sposobem sie odnajdzie-jak rowniez innych czytelnikow-pomoze z czasem poprawic tekst,styl i ortografie.No i te komputerowe czasem bledy i"niechec maszyny"na niektore przyciskania klawiszy...A przy okazji-coz-szczegolnie wnuczka i za niedlugo wnuk-byc moze kiedys zaciekawia sie "z skad nasz rod"
Jestem - jaki jestem,w Bierzwniku znają mnie,a dla innych-moge byc anonimowy.Blogg-to taka mała forma i próba innego zaprezentowania siebie i moich refleksji-popartych czterdziestoletnim doswiadczeniem pedagogicznym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz