Idą nowe czasy.Zofia ma tego pełną swiadomość.Bernard wyjechał-a łasciwie wywiźli go -w gdzie tego na razie nie wie.Od sąsiadów i z gazet wie,że rozpoczęła się wojna.Wie,że w wojnę wplątują sie prawie wszystkie narody Europy.To nie może sie dobrze skończyć.Tak naprawdę niewiele ją obchodzą zwycieskie i przegrane bitwy,dywagacje polityków i dziennikarzy.Ona chce,aby jej dzieci wychowywały sie w spokoju,zdrowo,aby było co włozyć do garnka.I czeka i tęskni za mężem.Każdego dnia wypatruje listonosza.I narasta niepokój.Szczególnie wtedy-jak dowiaduje się,że gdzieś już donieśli o czyimś "bochaterskim zgonie za ojczyznę".I pod wpływem Gazety Grudziądzkiej-coraz częściej zastanawia się gdzie jest ta jej Ojczyzna...czy Rzesza czy mająca sie podobno wyłonić Polska.Niemcy zna-tak jej sie wydaje-a Polska?Czy to bedzie jej kraj?Jakie bedą w tej Polsce porządki...Takie i inne pytania zadają sobie tam wszyscy...i coraz głośniej.Ale trzeba wracać do codzienności.Trzeba zająć sie gospodarką.Roboty sporo.Najtrudniej w żniwa-bo brak męskiej siły.Ona też nie ma wprawy w robocie z końmi,ale musi sobie radzić.Tak mają i inne.I jeszcze mysli ....te myśli...głowa boli...Wie,ze któregoś dnia dostanie adres do Bernarda.Jedzie do Łasina z córkami i robi zdjecia-kosztują-ale zaraz-jak bedzie adres-wysle jemu.Bedzie mięć i ją i córki -choć w mysli przy sobie.I musi się spieszyć-bo u fotografa kolejka a na zdjecia czeka się...I takich jak ona jest wiele...a przecież on może w kazdej chwili napisać.Nie może czekać.Dla niego kazdy czas moze być bardzo cenny.Udaje się w porę.Otrzymuje list z poczty polowej....Boże-gdzie to jest....ktoś tam przyjechał na urlop-powiedział-ze Francja.Boże,gdzież tego mojego Bernasia wysłali...Ale są zdjecia.Odpisuje i wysyła.Zaraz na nastepny dzień....Jednak żyje-da Bóg-wróci z tej przeklętej wojny.Ale to dopiero początek,pierwsze miesiące...
czwartek, 10 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz